• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

I stand Alone

Moje schizy...chyba. O ile będzie mi się tu chciało takie bzdury pisać:>

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Kategorie postów

  • bzdury (11)
  • filozoficzne (20)
  • moje schizy (38)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Pajacyk

Archiwum

  • Styczeń 2015
  • Listopad 2014
  • Październik 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Wrzesień 2013
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Kwiecień 2011
  • Styczeń 2011
  • Styczeń 2010
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Kwiecień 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007

Najnowsze wpisy, strona 20

< 1 2 ... 19 20 21 22 23 >

pierdoły o miłości

Tak, jestem beznadziejna...no może nie całkiem, ale w miłości jestem fatalna. Zamknięta na cztery spusty, łańcuch i jeszcze alarm. Desperacko bronię się przed cierpieniem, nie pozwalając sobie na słabość. Z tym, że ja chcę się zakochać, tylko drzwi do mojego serca są chyba zabarykadowane.. Hm, a może nie? Może po prostu na mojej drodze nie znalazł się jeszcze nikt kto potrafiłby je otworzyć. W gruncie rzeczy chyba nie jest to aż takie trudne?

 

A jak już sie znajdzie ktoś przy kim czuję cokolwiek, to boje się, że to tylko chwilowe, że wpakuję się w związek, który mi się szybko znudzi. Znów historia sie powtórzy. Znów pojawi się problem. Znów kogoś skrzywdzę...O nie, tego znowu nie chcę przeżywać. 


Nie tęsknie za miłością. Po prostu czasem się zastanawiam... 

  

 

26 października 2007   Komentarze (2)
moje schizy  

starzeje się

Witajcie ponownie:)

Ostatnio nie mam czasu na pisanie tutaj, chociaż brak notek nie wiąże sie tylko z tym. Poprostu mniej ostatnio się zastanawiam, myślę, szukam odpowiedzi. Dlaczego? Brak czasu? Może. A może jest mi ostatnio dobrze. Tak, zauważyłam, że od dłuższego czasu nie miałam żadnego doła, które kiedyś zdarzały się nader często. Ostatnio ogarnia mnie spokój, wspaniały błogi spokój:). Żadnych nagłych wzlotów i bolesnych upadków, trwam sobie. Za niczym nie tęsknie, tego co żałuje staram się nie pamiętać i jest po prostu dobrze.

 

W końcu odnalazłam swoje miejsce. W końcu odnalazłam cel, którego od wielu lat uporczywie i bez rezultatów szukałam. Wiecie jakie to męczące jak się ciągle nie wie czego się chce? Masakra. Choć moje obecne cele to tylko małe punkciki w moim życiu, ale i tak sprawia mi radość dążenie do nich, rozwijanie się, kolejne małe sukcesy.

 

Cieszę się, że nie jestem od nikogo emocjonalnie zależna, bo to mnie zawsze przytłaczało. Wolność mi jak najbardziej sprzyja:). Chociaż w głębi serca, zastanawiam się czy kiedyś spotkam tego jedynego czy zostane sama albo skazana na związek z rozsądku, ble. Ale ten głos jest głęboko. Dociera do mnie czasem jako przytłumiony ostatni dźwięk echa. Nie ma sensu się teraz tym przejmować.

 

Ta cała sytuacja; praca, cele, spokój, nowe postanowienia, nowa droga... sprawiły, że inaczej patrzę na świat, dojrzewam, starzeję się! Zachodzą we mnie wielkie zmiany w szybkim tempie. Jest całkowicie inaczej niż w zeszłym roku. Tęsknie za tamtymi chwilami, ale one nigdy już nie wrócą. Brakuje mi beztroski i tego młodzieńczego czegoś. Moja ekipa też się starzeje i to już nie to samo. Smutne. Szkoda, że nie poznałam ich wcześniej, byłoby więcej wspaniałych, niezapomnianych wspomnień. Dziękuje Wam za to co z Wami przeżyłam chłopaki:). Teraz tym starym pijakom już sie nawet nie chce chlać! A mi nie chce się wysłuchiwać tych ich pierdół, które kiedyś tak mnie śmieszyły i które im z resztą też sie pewnie już znudziły... Zaczął się właśnie kolejny etap. Stanęłam u bram dojrzałego dorosłego życia. I co dalej? Aż strach się bać :P

I Stand Alone 

05 października 2007   Komentarze (2)
moje schizy  

marzenia czy związek z rozsądku?

    Jak osiągnęłam jakiś tam wiek, mama zaczęłą rozmawiać ze mną na nowe tematy, dotyczące miłości, małżeństwa, itp... Obserwowałam ludzi, ją i siebie. Zaczęłam się zastanawiać co lepiej wybrać... Związek z rozsądku czy wieczne oczekiwania na miłość w samotności?

    Zawsze byłam przekonana i chyba nadal jestem, że najwazniejsze są uczucia. Po ostatnim związku już definitywnie obiecałam sobie, że bez miłości się absolutnie z nikim znów nie zwiążę (a niestety trudno u mnie o to uczucie).

    Patrząc na życie i pary małżeńskie wszędzie widać, że tej miłości nie widać! U niektórych była na początku na chwile, ale zagubiła się w monotoni życia, zastąpiły ją rozczarowania i kłótnie. Niektórzy pobrali się z rozsądku lub przymusu i jakoś im się układa (lub nie). Mają stabilizacje, dom rodzinę, żyją sobie spokojnie. Prawdziwych par, z poematów, wierszy, i innych tworów natchnionych poetów jest tak na prawdę bardzo niewiele, o ile w ogóle istnieją.

    Mam przykład w domu, jak należy nie robić. No ale każdy uczy się na swoich błędach i wątpie żebym zrobiła tak jak radzi mi mama. Mimo, że widzę co z tego potem może wyniknąć...
Mama była bardzo wymagająca co do facetów. Miała mnóstwo propozycji od porządnych ludzi, z którymi mogła by sobie normalnie ułożyć życie. No ale za bardzo wybrzydzała w tym czasie jak jej koleżanki wychodziły za mąż i rodziły dzieci... Skończyły się studia, zaczęła praca, znikneli młodzi adoratorzy, pojawili się napaleni mężowie i jakieś odrzuty społeczne. A ona nadal ze swoimi idealnymi wyobrażeniami marzyła o księciu z bajki. Doszło do tego, że do dziś nie wie co znaczy być szczęśliwą przy mężczyźnie... (choć twierdzi, że na chwile było jej dobrze z moim ojcem). Teraz sobie włosy z głowy rwie, że nie została z Tadkiem, Piotrkiem, czy kimś tam innym... Teraz przyznaje racje koleżankom, które w panice na siłę łapały porządnych mężów na studiach... Teraz uważa, że czekać na miłość można, ale nie samej, a w jakimś układzie małżeńskim. Bo samej jest zbyt ciężko...

    Czy miłość to mrzonka? Chwilowy proces chemiczny towarzyszący hormonom wywołującym popęd seksualny w celu reprodukcji? czy warto na nią całe życie czekać i się nie doczekać?
Bezpieczniej będzie to robić spokojnie w jakimś związku, żyć normalnie i marzyć po cichu. Może się kiedyś znajdzie, a jak nie to może się zapomni o marzeniach dzięki stabilizacji i przyzwyczajeniu.

    Zastanawiam się czy nie będę kiedyś musiała schowac dumy i marzeń do kieszeni i związać się z kimś z rozsądku... Z kimś kto będzie po prostu dobrym mężem i ojcem... Obym nie znalazła się w takiej sytuacji! Niestety znając mnie wszystko na to wskazuje, bo jakoś nie potrafię się zakochać :(. Na domiar złego w mojej rodzinie sporo było takich jak moja mama i ja. Pięknych i samotnych, marzących o idealnej miłości...

    Jakie to smutne...

    Chciałabym znaleść się w gronie niewielu szczęśliwców, którzy odnaleźli swoją drugą połówkę i przez całe życie czują do siebie to wspaniałe uczucie. Bo czy to nie jest naszym celem?
Jak będe brała ślub, to chociaż w tym dniu chciałabym czuć szaleńczą miłość i bezgraniczne szczęście przy przyszłym mężu. Czy kiedyś zaznam czegoś tak pięknego?
Sobie i Wam wszystkim z całego serca tego życzę!

I Stand Alone

 

25 września 2007   Komentarze (1)
filozoficzne  
< 1 2 ... 19 20 21 22 23 >
Paradiz | Blogi