Jestem znowu :). Od kilku dni próbowałam coś napisac..chodź w głowie kłębiło się dużo myśli, to jak siadałam do edytora pojawiała sie pustka... Właśnie przeczytałam wszystkie notki, które tu naskrobałam. I czuję się w obowiązku powiedzieć kilka słów;].
Mianowicie, co u mnie... Zacznę od sukcesów :). Badania już prawie skończylam, teraz będzie mnie czekać analiza i pisanie pracy mgr. Przeraża mnie to i nie jestem pewna czy sobie poradze... Ale oczywiście nie poddaję się. Chwile słabości muszą być, to naturalne... Na uczelni już wszyscy wiedzą, że planuję doktorat więc taka magisterka to musi być pikuś hehe. Mam duże poszanowanie za to co robię.
Drugi rosnący sukces... PA - idę powoli do przodu. Cykam coraz lepsze foty, zgłasza się do mnie cała masa modelek na sesje, pojawiają się pomału zlecenia. Studio będę miec, jak dobrze pójdzie, na dniach ;]. robię się powoli ciut rozpoznawalna i jakoś to się kręci. Powoli, kuleje, ale do przodu, na tyle, że zainwestowałam w sprzęt i stać mnie na jakąś imprezę od czasu do czasu ;]. Mam wielkie plany i wizje... Ambitnie. Czasem nachodzą mnie oczywiście słabsze chwile, brak weny i wiary, ale to mormalne ;). Przechodzą...
Kolejna kwestia - samiec. Tu nic się nie zmieniło. [mam ochotę krzyczeć i kląć, heh]. Już nawet mi się opisywać nie chce... Fakt faktem, ci przystojni są niebezpieczni. Ja nwm czy mi nie jest dane mieć przystojnego samca? Za każdym razem (heh jakim każdym, bylo takich raptem 2:P) czuję, że on nie jest dla mnie, gdzie tam mnie do niego... hm. Zapewne faktycznie nie jest dla mnie ze względu na osobowość, ale i tak mam chyba jakieś skrzywienie... Obecnie jestem w stanie lekko zdołowanym ponieważ ów przystojny samiec nagle przestał sie do mnie odzywac, heh. I co ja mam sobie myśleć? Pewnie mnie już nie lubi. Męczy mnie to dość mocno od wczoraj.
Na szczęści jakaś siła wyższa czuwa nade mną i nie daje mi być całkiem samą... Wczoraj na przystanku zagadał do mnie pewien chłopak, chciał nr ale mu nie dałam, dostał nazwę - PA - szybko znalazł mnie w necie i teraz umila mi te dziwne dni miłymi smsami. Wywołuje na chwilę uśmiech na mej twarzy. Miło.
Ale i tak mam schiza związanego z potrzebą przystojnego ogarnietęgo samca, z którym sie da rozmawiać i który byłby dla mnie podporą.. (nie ograniczeniem). Czy kiedykolwiek się doczekam?
Mam jeszcze trochę problem z nadmiarem wolnego czasu, heh. Ludzie mi zazdroszczą, ale to niezdrowe ;> może powodować dysfunkcje emocjonalne. Muszę tą kwestię jakoś sprytnie ogarnąć ;).
Co do tych stanów euforycznych, to one się ciągle zdarzają (oprócz ostatnich kilku dni). Szczególnie jak ide pobiegać do lasu; endorfiny, adrenalina, przyroda, pozytywna energia... bardzo mnie to pozytywnie nastraja. Albo popołudnie przy muzyczce, ja tańcząca wręcz transowo, jakiś drink do smaku, czy jakiś inny smakołyk ;). Dalej to czynię...
Co do rozwoju duchowego. Poznaję ciekawych ludzi dzięki moim badaniom. Nauczyłam się widzieć aury i energię (to drugie przypadkiem). Nwm do czego mi się to przyda, ale jest ciekawe... Każdy może.
Tyle. Kończę. Dziś ani schizy ani filozofia, pare njusów co u mnie;). Jak to kiedyś będę znów czytać w całości, żeby mieć obraz ogólny ;). Bo Ci co tu zaglądali pewnie już dawno zdążyli zapomniec ;)
Pozdrawiam
I Stand Alone