ps
Zbyt natarczywi są. Już mi się odechciało wszelkich przygód. Poza Ruskiem.
Moje schizy...chyba. O ile będzie mi się tu chciało takie bzdury pisać:>
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
Zbyt natarczywi są. Już mi się odechciało wszelkich przygód. Poza Ruskiem.
Heh, miałam napisać coś na prawdę płytkiego co mi tu teraz zaprząta głowę, ale przeczytałam ostatnią notkę. Wow. Trochę mnie zatkało...
Od miesiąca jestem w Italii. Dzięki lekom (chyba) jest ok. Tzn jestem spokojna, na początku miałam wręcz euforię (akurat równo 2 tyg od czasu brania seronilu-ma działać ponoć po 2 tyg. Może przypadek może nie, ale pozytywny). Dotarłam tu sama samochodem co było chyba wyzwaniem, ale robiłam to mniej bądź bardziej nieświadomie. Było ekstremalnie, byłam na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego, ale oto jestem i nawet dość sprawnie przemieszczam się po mieście, co też było sporym wyzwaniem. Oczywiście ktoś mi musiał poobcierać auto na parkingu bo jakże inaczej, ale żyjemy i mamy się z hyundaikiem dobrze.
Mam fajną współlokatorkę, dzięki niej poznałam sporo osób...choć ostatnio się relacja trochę psuje, mam nadzieję, że się znów tak słodko ułoży jak było dotąd. Zadziwia mnie we mnie, że podlegam dziecinnym wpływom socjalnym tzn troche jak dzieci na koloni :P. Śmieszy mnie to i dziwi i zdaję sobię z tego sprawę, więc staram się trzymać jak najbardziej na wodzy i czekać aż lepiej wszystkich poznam wraz z panującymi tu relacjami. Już powoli wszystko się chyba klaruje.
A co chciałam napisać... seks mi w głowie, a tu słabe perspektywy, przynajmniej mi się tak do niedawna wydawało, bo "wszyscy tacy grzeczni". Heh, nie musiałam długo czekać, po ostatniej imprezie w Rimini przydarzyłomi się całowanie z Hiszpanem, drugi się chyba zauroczył bo lata za mną bardzo, ale młody i też wygląda młodo, choć słodki z ryjka... No i bardzo napastował mnie pewien Włoch. Już jak się poznaliśmy jakiś czas temu widziałam po spojrzeniu, że patrzy inaczej niż reszta... W każdym razie opcje są, tylko, że ja chyba z nimi nie chcę. I nie chodzi tu tylko o to by potwierdzić stereotyp Polek lecących na "Egzotycznych księciów", bo daleko mi do takiej. Po pierwsze wolę blondynów niebieskookich i jakoś boję się wszelkiego pochodzenia islamistów... (chociaż akurat włosi i hiszpanie to raczej chrześcijanie są, ale nie brakuje tu też księciów mówiących po arabsku). No i dźwięczą mi w głowie słowa Brata "Biała księżniczka nie będzie się zadawać z ciapatymi małpami" i "Siostra tylko nic z nimi nie rób, to brudasy". Heh. Przyjaciółka pisze "Nie marudź, ruchaj". Więc mam dylemat :P. Generalnie lecę na Ruska, nie wiem czemu, z ryja mi się mało podoba, ale ma w sobie coś co przyciąga, silny charakter jakąś swoją charyzmę i to ciało!!!!! Inspiruje mnie, mam ochotę też ćwiczyć! Ale jakoś nie mogę go rozgryźć i nie wiem czy mu się podobam czy nie itd i jak i w ogóle :P.
Więc jak widać moje problemy są bardzo płytkie i zapomniałam już o braku sensu i temu podobne... Czasem mi się przypomina, że stara jestem i że ta cała nauka to pic na wodę, tym bardziej to czym się teraz zajmuję.. Znów muszę przytoczyć słowa Brata "No co Ty Siostra, myslałaś, że się tam czegoś nauczysz? heh, języka się naucz". Tak też uczynię, choć ciężko mi wchodzi cokolwiek... W każdym razie staram się cieszyć i korzystać z każdej chwili tego niezwykłego czasu bycia ERASMUSEM.
PS. Nie tęsknię!! Czy to źle? Widocznie niczego mi tu nie brakuje... Na początku tęskniłam za nieokrzesaniem mojej przyjaciółki, bo "tu za grzecznie", ale już mi przeszlo.
Niedawno odkryłam, ku mej wielkiej radości, że blogi.pl wróciły. Już myślałam, że bezpowrotnie straciłam swoje rzewne notki... Jako, że jednak nadal mogę tu smęcić dowoli nieomieszkam tego uczynić, czy nieuczynić. W każdym razie...
Lekarka przepisała mi antydepresanty. Heh mi. Osobie bezgranicznie pozytywnej, nakurwiającej bezgranicznym szczęściem... zazwyczaj... Powiedziała, że mogę po nich schudnąć... chyba tylko dlatego je kupię. A może nie tylko... Choć i tak jestem pewna, że mój stan się poprawi jak tylko wyjadę. Czeka mnie wyjazd niedługo, na długo bo 9 miesięcy. Mam napady paniki od jakiegoś czasu przez to. Nie wiem co wynika z czego.. ale też od dawna mam dużo agresji bezpodstawnej w sobie, którą materializuję na mamie. Bardzo źle mi z tym. Objawia się to właśnie przy mojej rodzinie jak jesteśmy razem tzn mama i brat. Jak któregoś nie ma to jest ok. Na to mi właśnie dała receptę...
Ale to nie wszystko, jest ze mną gorzej. Nie widzę sensu, straciłam cel, nie pragnę niczego. Nie wiem co chcę robić i czego pragnąć. Dziś np. miałam wrażenie, że chcę uciec koniecznie ale nie mam dokąd i nie wiem dokąd nawet. Straszne jak chcesz uciekać, a nie wiesz od czego i nie wiesz dokąd... Stoisz w miejscu, w którym nie chcesz być i tylko to uczucie rozdarcia zostaje...
Nic mi się przecież nie dzieje złego, więc o co kaman? Mam wszystko a jednak coś się poplątało. Może przez to, że zawsze wykraczam poza ramy, zawsze obok... Możesystem mnie przytłacza? A może to coś więcej niż system... bo jeśli byłoby to tylko to to walczyłabym, a nie mam na to w ogole ochoty bo nie wiem o co nawet... Wszystko zniknęło heh. Jeszcze dochodzi strach przed światem, ludźmi... Jakbym miała przestać istnieć albo nieistniała.
Może we Włoszech odnajdę to co mi umknęło...siebie, wolę, cel, może odnajdę coś jeszcze? Ale jak zrobić dobre wrażenie z tak zachwianą tożsamością?
Ja dam radę. To jest pewne.