emocje
Mam wolne, zdałam egzaminy. Nudzę się. To u mnie na prawde nienormalne. Ja nigdy się nie nudzę. A jednak... No i czuję ten brak. Nie jakiś konkretny, ale świdruje mi dziurę w brzuchu. I jedyne na co mam teraz ochote to napić się dobrej whisky albo martini z lodem i cytryną. No powodzenia - mam tylko lód i cytrynę ;).
Jutro wielki dzień (w moim mniemaniu każdy jest wielki, codziennie to powtarzam. A dlaczego jest wielki? Bo to kolejny dzień;)). Ale jutrzejszy na prawdę jest wyjątkowy. Przynajmniej tak sobie wkręcam od jakiegoś czasu. Dobrze, oczekiwanie jest miłe, bardzo miłe. Milsze niż sam cel. To czekanie daje nam właśnie najwięcej radości, nauczyłam się nim cieszyć, nawet jeśli cel nie nadchodzi. A co do jutra... no niby wlentynki. Chcę je uczcić. Kupię martini bianko, moje ulubione czekoladki, czerwone róże, zapale świece i kadzidło, włączę ulubioną muzykę, ubiorę się ładnie i będę się cieszyć swoim towarzystwem. Będę się cieszyć sama dla siebie. Dam sobie tyle przyjemności :). Myśl o tym jest bardzo podniecająca ;).
Nie wiem dlaczego, ale większość ludzi nie rozumie jak można być szczęśliwym samemu... A ja wiem, że do szczęścia nic i nikt nie jest Nam potrzebny, bo to tylko stan umysłu i tylko My możemy być bądź nie być szczęśliwi nikt poza Nami na to nie ma wpływu...
A co z moim brakiem? Postaram się go zlokalizować i uzupełnić. Od jutra zaczynam działać. Nie. Zaczynam działać od teraz.
Uśmiech numer 2 i do dzieła. Ide po to martini ;)
Miłych Walentynek wszystkim życzę ;)