odnaleść arche uczuć
Śnieg znów pada... Wprowadza mnie to w klimat Świąt. Piękne uczucie... Pierwszy śnieg i już ta wspaniała atmosfera roztacza się wokół mnie. Trzeba święta przeżywać już teraz, bo ani się obejrzymy i już się skończą.
Lubię się delektować odczuciami. Szkoda, że tak często się je pomija, odrzuca w kąt i zakopuje pod nawałem obowiązków, czy przyziemnych spraw doczesnego świata.
Ostatnio uczę się odczuwać uczucia od nowa... Delektuję się nimi samymi w sobie. Takie dogłębne przeżywanie odczucia i delektowanie się nim ze wszystkich stron daje niezwykle przyjemne wrażenia. Czasem mniejsze czasem większe...ale na pewno specyficzne i ciekawe, na tyle żeby zwrócić na nie uwagę lub praktykować ;).
Taki sposób pojmowania rzeczy może być korzystny. Może, np złagodzić ból albo nawet zmienić go w przyjemność. Stanie się tak wtedy, gdy znajdzie się istotę uczucia bólu/cierpienia i zacznie się ją przeżywać jako uczucie samo w sobie. Perfekcje, istnienie aczasowe, ale jednocześnie zrodzone i trwające w tobie, w twoim bólu. Uczucie nadające ci szlachetność i wzbogacające doświadczenia...
Myślę, że jak zacznie się przeżywać cierpienie w ten albo podobny sposób, zaistniałaby możliwość czerpania z niego satysfakcji a może i nawet radości:>. Absurd? A może warto spróbować?
Póki co odczucia przyjemne, neutralne i względnie niechciane dają wynik pozytywny w tej próbie. Jako, że ostatnio jestem bardzo szczęśliwa, nie miałam jeszcze okazji sprawdzić hipotezy cierpienia... (Na pewno łatwe to nie będzie). Ale jak na razie zostanie to moją osobliwą formą obrony -na przyszłość.
Póki co idę się delektować półmrokiem, blaskiem płomienia i zapachem wosku;)
Trzymajcie się ciepło
I Stand Alone