miłość bez wzajemności cz.2
Co mam robić? Odejść czy się męczyć? (Wczoraj jak znów powtarzał to co ja mówiłam wszystkim biegającym za mną samcą byłam bliska odejścia...). Czy jakoś wdrożyć w życie mój sposób przeżywania uczuć wielokrotnie tylko dla siebie?:P heh w sumie to dobry moment. Na cierpienie też w sumie... ponoć uszlachetnia... Zostać masochistką? Zostać dla seksu? Czy po prostu zostawić to? Heh znając mnie to pójdę w to, z resztą każdy zakochany we mnie chłopak robił to samo mimo zagrożenia. Ja pierdole, miłość to jednak syfiasta choroba!! Bo każe samemu się upodlać, ech. Kurwa. Co ja mam z tym zrobić? Zabija mnie od środka powoli. Wiedziałam, że tak będzie no wiedziałam... W końcu ja dostaje po dupie. Kurwa. Teraz chcę ją przegonić... ALE nigdy nie było mi tak dobrze jak ktoś trzymał mnie za rękę:P heh. Kurwa!!! (sorry za te nieładne słówka, zwykle nie używam, ale to wyjątkowa sytuacja..;>). Kończę, idę cierpieć dalej.....