• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

I stand Alone

Moje schizy...chyba. O ile będzie mi się tu chciało takie bzdury pisać:>

Kategorie postów

  • bzdury (11)
  • filozoficzne (20)
  • moje schizy (38)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Pajacyk

Kategoria

Moje schizy, strona 5

< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 12 13 >

wszystko i nic

Chciałam napisać o słabości, która mnie ogarnia, o strachu i wszechogarniającym wewnętrznym stresie, który obserwuję od dłużeszego czasu. Przeraża mnie to co się ze mną dzieje i nie umiem tego wytłumaczyć...Miałam o tym pisac, ale otwierając bloga przeczytałam ostatnią notkę i uśmiechnęłam się... Już zapomniałam, że całkiem niedawno ogarnął mnie taki piękny stan... zastanawiam się co z nim zrobiłam ?:P Zapewne teraz podejmę kroki ku jego odzyskaniu... ale żeby było jasne, może napomknę coś o moim obecnym stanie ducha...

 

Rozproszenie, zachwianie, stres, zmienne stany emocjonalne... to wszystko w środku. Na zewnątrz siła. Jestem wrażliwą delikatną istotą, która się nadmiernie wszystkim przejmuje i próbuje idealnie wszystko ułożyć, a tak się nie da przecież... i każda sprawa, błahostka, którą sobie uroję, że może być istotna, albo że ktoś uważa ją za istotną przyprawia mnie o wzrost glikokortykoidów. Jak temu zaradzić? Na kurs nie pojdę, bo go wyśmieję, nie jestem w stanie przyjąć tych "porad" z powodu zbyt szerokiego spojrzenia na świat... nie jestem w stanie uciec w jakąś ścieżkę ponieważ widzę wszystkie drogi... To mój problem.... wszystko i nic i tak całe życie. To samo z samcami... każdy i żaden... Talenty do wielu rzeczy, niepielęgnowane... zanikają, różne zajęcia rozpoczynam i przerywam z powodu "braku weny"....krótkometrażowy zapał. Robie wiele rzeczy na raz, sama, po swojemu, indywidualnie podchodzę do życia. Ale nic nie robię na 100% przez to... i rodzą się też frustracje, czy powinnam to robić, czy to jest to i czy robię to dobrze.... Czasem mam ochotę zapomnieć o wszystkim pojść na 8-mio godzinny etat gdzie nic człowieka nie obchodzi. Skończyć pracę, odciąć się od wszystkiego i zaledz przed TV czy iść na piwo... Ale nie, ja muszę pracować nigdy i zawsze jednoczesnie... heh.

Wszystko i nic...każdy i żaden...wszędzie i nigdzie...nigdy i zawsze....to moje przekleństwo, przekleństwo mojej indywidualności i chęci ogarnięcia WSZYSTKIEGO.... czy to znaczy, że nic nie ogarnę...? że jestem niczym... hm... a może jednak....[niee, wszystkim to złe słowo]...ale może jednak ogarne ;]...w końcu tyle mądrości znam.... w końcu jestem silna ponoć i ambitna.

Czas spać. Jutro długi dzień i noc w pracy;].

01 października 2011   Dodaj komentarz
moje schizy  

nowa energia

Piszę tu zwykle jak coś się dzieje... w większości coś niedobrego :P. Ale nie tym razem... Nudno u mnie było ostatnio. No może przesadzam...ale monotonnie. Tkwiłam w letargu, siedziałam w mentalnej norze zamknięta na świat. Co gorsze zdawałam sobie z tego sprawę i nie umiałam tego zmienić... ale czasem tak bywa. Widocznie potrzebowałam tego. Na wszystko przychodzi czas i mój chyba właśnie przyszedł. Nie wiem co dokładnie jest tego przyczyną, ale zaczęłam się zmieniać, otwierać, wychodzić z tej mojej ciasnej norki... z energią, gotowa stawić czoło światu:D, gotowa na nowe dośiwadczenia, gotowa na prestiż, luksus, pieniądze i wszystko czego zapragnę ;]. Zmieniły się opcje w głowie i to wszystko co się w niej pojawiło już jakiś czas temu, napływa do mnie z różnych stron. To piękne. Kocham to uczucie, kocham ten stan i kocham patrzyć jak się to dzieje. Ciesze się, że dojrzałam do pewnych spraw i że w końcu mogę zrobić krok do przodu, duży krok, daleko... w nowych butach za 100 funtów :P.
Zasługuję na luksus... pojawiają się nowe pragnienia, które w najbliższym czasie chciałabym zrealizować ;]. Wiem, że mogę...

A samce? Samce są. Otaczają mnie, nie skupiam się na nich jakoś wybitnie i nie ograniczam. Ostatnio poznałam fajnego, nawet mi się podoba, ale też podchodzę do niego z dystansem. No zobaczymy co dalej ;].
 
Póki co obserwuję radośnie proces działania prawa przyciągania i cieszy mnie, aktualny i przyszły stan rzeczy :). Oby do przodu.. wysoko wysoko :).

ps. Jak dowiem się jak uzyskać ten stan, napiszę o tym książkę... albo przynajmniej notkę na blogu ;))

07 września 2011   Dodaj komentarz
moje schizy  

ap tu dejt - schizy ;)

Próbowałam schować tą stronę, hasło założyć czy coś..ale mają błędy i nie działa. Heh, z drugiej strony wchodzi tu kilka osób miesięcznie, więc przed kim niby miałabym się ukrywać;P? No ale, może poczułabym, że to taki jakby azyl, że mogę napisać wszystko co mi leży na wątrobie, o czym nie mówię nikomu bo i po co...

Co tam u mnie... Więc uwolniłam się od A. już dawno temu, poszłam z koleżanką na piwo ponarzekać wspólnie na tą niedobrą płeć gorszą ;P a potem z drugą koleżanką na imprezę... I tam poznałam Marcina;]. Fajnie bo przeszedł mi A., ale z tym nowym i tak nic nie wyszło bo to straszny wykręt lekko mówiąc ;). Ma chłopak ciut nasrane a poza tym mnie wkurza;). Ale seks był całkiem fajny ;).

Co potem...no żyję sobie spokojnie, ostatnio się trochę poschizowałam nwm czemu 0_o. Może nawet tu napiszę o co chodzi, żebym jak to potem czytać będę po latach miała pojęcie o swoim stanie psychicznym ^^. A więc co mnie dręczy...


To, że samiec to już wiecie, no ale może od nich zacznę... Spojrzałam ostatnio na siebie z daleka trochę i zobaczyłam, że jestem kobietą intrygującą i pociągającą, którą wielu chce przelecieć, potraktować jak odskocznię od szarej rzeczywistości, jak jakiś unikat, jak ekskluzywną zabawkę...i wrócić do swojej szarej myszki. (nie to, że zadaje się z zajętymi, czy sypiam z całą masą napaleńców, heh, to tylko ogólne spostrzeżenie wynikające z gestów i zachowań, które zaobserwowałam bądź usłyszałam;)). To moja wina, bo lubię flirtować i robić wokół siebie zamieszanie, to ponoć problem (dostałam wykład od koleżanki w sylwestra...), ale nigdy tego za problem nie uważałam, aż do niedawna... Chodzi o to, że jak nie jestem w centrum i jak nie zdobędę zainteresowania określonego/ych samca/ów to psuje mi się humor dość mocno (to już nie jest normalne;P). Problem w tym, że mam już swoje lata i boli mnie, że ciągle nie mam tego jedynego... Nie mogę w kółko podrywać wszystkich na około bez celu. Straszne jest to, że coraz mniej ich zostało wolnych, wszyscy w moim otoczeniu się parzą, a ja ciągle sama. Znów egzystencjalno-filozoficzne schizy o przemijaniu ;)).

 

Co jeszcze, jeszcze to, że ostatnio (i na pewno bardzo chwilowo) nie do końca wierzę w to co robię, nie do końca wierzę w siebie (co jest absurdem, bo cała masa ludzi wierzy we mnie, rokuje mi sukces, podziwia, itd...to miłe...). Poza tym zazdroszczę co niektórym (nie powiem komu, ale jej sukcesy mnie zżerają;P - to straszne i destruktywne i nwm jak się tego pozbyć...). Chciałabym działać, rozwijać się, ale nie mogę jestem zablokowana; finansowo, sprzętowo i jako tako też prawnie... Nwm co robić.

Czy coś jeszcze?

Aha, sens istnienia w związku z tym wszystkim mi się włącza, a raczej jego brak.. i pytania. I tak sobie pomyślałam, że skoro ludzie (a jest takich podobno 80%) nie mają celu w życiu to i sensu nie mają to dlatego tak chętnie szukają go w najnowszym wynalazku mózgu - korze asocjacyjnej gdzie powstaje abstrakcyjne myślenie i potrzeba wiary w coś...Więc uciekają do Absolutu - w sumie filozoficznie prawdopodobnego. (tzn religii Boga...). Po prostu muszą ten cel sobie sztucznie znaleźć, żeby nie zwariować. Skoro ja pozostawiłam swój los samej sobie, ciekawe kiedy zwariuje?:D heh. (Ale myślę, że będzie ze mną raczej ok;)). Biologicznym (czyli najbardziej podstawowym i niezbędnym i prawidłowym i prawdziwym;P) sensem życia jest reprodukcja....przekazanie genów, przedłużenie gatunku. No fajnie, ale skoro tak to tego celu też nie spełniam i pojawiają się te durne frustracje:P


Potrzebuję:
- kalendarz!! - nie umiem,żyć bez niego a nikt mi go na gwiazdkę nie kupił:/,
- przeczytać książkę o tworzeniu biznesu, o skutecznym działaniu..,
- odświeżyć niemiecki
- uporać się ze sobą
- rozkręcić i uporać się z biznesem
- założyć zespół i pokazać im, że nie należy mnie lekceważyć ;P (właśnie, nie wiecie..zasiadłam za perką i okazało się, że dobrze mi idzie ;), mało tego tak mnie pierdyknęło, że chcę więcej ^^, mam nadzieję, że coś z tego będzie... )
- położyć się do wyra i iść spać...

więc Dobranoc ;) koniec nocnych schiz

07 stycznia 2010   Dodaj komentarz
moje schizy  
< 1 2 ... 4 5 6 7 8 ... 12 13 >
Paradiz | Blogi