• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

I stand Alone

Moje schizy...chyba. O ile będzie mi się tu chciało takie bzdury pisać:>

Kategorie postów

  • bzdury (11)
  • filozoficzne (20)
  • moje schizy (38)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Pajacyk

Kategoria

Moje schizy, strona 2

< 1 2 3 4 5 ... 12 13 >

zgubne flirty?

Zastanawiam się jak postrzegają mnie inni. Zapewne inaczej w różnych klimatach... Obecnie chyba sobie coś wkręcam, ale mam wrażenie, że robię coś niegodnego w oczach niektórych... Tj flirtuję z różnymi facetami. Zawsze to robię. To mój żywioł, nie umiem inaczej. Lubię pić i flirtować, taka jestem. Taka byłam od zawsze, kręciło mnie jak otaczali mnie faceci... Płytkie? No cóż prawdziwe. Tylko, że normalnie to normalne, ale ja w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki zwykle nie kończę tych flirtów łóżkiem. 


Sytuacja wymaga uwagi, bo przez tą moją naturę nie umiem mieć normalnych znajomych. Myślę, że też mój wygląd ma na to spory wpływ, jestem dość seksowna, więc faceci spotykając się ze mną zazwyczaj na coś liczą... Nawet na imprezę pożegnalną przyszli sami „moi faceci”... A taka Jane np. ma pełno kolegów, z którymi ma koleżeńskie relacje. Ze mną spotykają się tylko w jednym celu. Nawet jakbym chciała coś zmienić to się już chyba nie da, mam w sobie jakiś dziwny mechanizm by samców traktować jak samców czyli podświadomie potencjalnych partnerów seksualnych albo takich, którzy będą o to u mnie zabiegali, więc muszę się bronić. Skutkuje to tym, że nie mam z kim po koleżeńsku wyjść... Nie czuję też przynależności z tymi dziewczynami. Poza tym ja nigdy nie miałam zbytnio koleżanek, zawsze otaczali mnie faceci. I od kilku lat Agatka. Jest dość tragiczną postacią i wiem, że nie działa na mnie konstruktywnie, ale kocham ją. Przywykłam do jej nieokrzesania i otwartych rozmów o męskich kutasach. Generalnie nie umiem się odnaleźć wśród ludzi, gdzie trzeba utrzymywać zdrowe koleżeńskie relacje, bo nigdy de facto takich nie miałam. (Nie licząc pijackiej ekipy...ale to się rządzi własnymi prawami).


Generalnie mam tu silną potrzebę by żyć, korzystać, robić coś, zwiedzać itd... ale jakoś jestem tu dziwnie uwiązana i nie mam nawet z kim. Poza tym nie wiem czy reszta podziela moje odczucia. Może oni po prostu wolą siedzieć i się uczyć... Do wczoraj nie miałam żadnych filozoficznych myśli, życie tu jest takie lekkie i płytkie... i czas mega szybko mija. Jednak dziś zaczęły do mnie docierać te wszystkie sygnały powodując, że zaczynam się zastanawiać kim jestem...


Czy może powinnam olać wszelkie spekulacje gromadzące się w mojej głowie apropos tego co ktoś mógłby sobie pomyśleć i po prostu robić to co czuję, lubię i to na co mam ochotę? No niby tak, ale zdrowy rozsądek podpowiada, że to nie jest dobry pomysł, bo jakoś trzeba z tymi ludźmi żyć kolejne kilka miesięcy, nawet jak nie czuje się z nimi przynależności.


Fakt faktem, trzeba myśleć zdrowo o sobie i nie zatracić samej siebie przez wpływy z zewnątrz, pamiętać o swoich celach i starać się postępować zgodnie z własnymi odczuciami. Schody pojawiają się wtedy jak nie ma się celów i nie wie się kim się jest :P, ale ja mimo wszystko, w głębi duszy czuję swoją siłę, swoje prawdziwe ja, swoją drogę jakakolwiek ona jest. Miło, że mogę się uczyć poprzez nowe doświadczenia.

10 listopada 2013   Dodaj komentarz
moje schizy  

big kam bak

Niedawno odkryłam, ku mej wielkiej radości, że blogi.pl wróciły. Już myślałam, że bezpowrotnie straciłam swoje rzewne notki... Jako, że jednak nadal mogę tu smęcić dowoli nieomieszkam tego uczynić, czy nieuczynić. W każdym razie...


Lekarka przepisała mi antydepresanty. Heh mi. Osobie bezgranicznie pozytywnej, nakurwiającej bezgranicznym szczęściem... zazwyczaj... Powiedziała, że mogę po nich schudnąć... chyba tylko dlatego je kupię. A może nie tylko... Choć i tak jestem pewna, że mój stan się poprawi jak tylko wyjadę. Czeka mnie wyjazd niedługo, na długo bo 9 miesięcy. Mam napady paniki od jakiegoś czasu przez to. Nie wiem co wynika z czego.. ale też od dawna mam dużo agresji bezpodstawnej w sobie, którą materializuję na mamie. Bardzo źle mi z tym. Objawia się to właśnie przy mojej rodzinie jak jesteśmy razem tzn mama i brat. Jak któregoś nie ma to jest ok. Na to mi właśnie dała receptę...


Ale to nie wszystko, jest ze mną gorzej. Nie widzę sensu, straciłam cel, nie pragnę niczego. Nie wiem co chcę robić i czego pragnąć. Dziś np. miałam wrażenie, że chcę uciec koniecznie ale nie mam dokąd i nie wiem dokąd nawet. Straszne jak chcesz uciekać, a nie wiesz od czego i nie wiesz dokąd... Stoisz w miejscu, w którym nie chcesz być i tylko to uczucie rozdarcia zostaje... 

Nic mi się przecież nie dzieje złego, więc o co kaman? Mam wszystko a jednak coś się poplątało. Może przez to, że zawsze wykraczam poza ramy, zawsze obok... Możesystem mnie przytłacza? A może to coś więcej niż system... bo jeśli byłoby to tylko to to walczyłabym, a nie mam na to w ogole ochoty bo nie wiem o co nawet... Wszystko zniknęło heh. Jeszcze dochodzi strach przed światem, ludźmi... Jakbym miała przestać istnieć albo nieistniała.


Może we Włoszech odnajdę to co mi umknęło...siebie, wolę, cel, może odnajdę coś jeszcze? Ale jak zrobić dobre wrażenie z tak zachwianą tożsamością?

 

Ja dam radę. To jest pewne.


22 września 2013   Dodaj komentarz
moje schizy   powrót   brak woli   zagubienie  

list

O każdej porze dnia i nocy kocham Cię, najbardziej na świecie, najszczerzej, najmocniej, z całych moich sił... Jesteś wspaniała, niezwykła Istotą, Cudem Natury, Miłością mą, Miłością świata... Światłem w ciemności... Zrobię dla Ciebie wszystko, wiem że o tym wiesz...
Jakbyś kiedyś zwątpiła... w ludzi, świat, życie...cokolwiek. To usmiechni się i wiedz, że jestem... Zawsze tu jestem... Zawsze dla Ciebie, niezmiennie...i Kocham Cię.

Zawsze chcę dla Ciebie jak najlepiej, podpowiadam drogi, czasem mnie nie słuchasz... Ale zawsze jesteś świadoma naszej mądrości i świadomie podejmujesz decyzje, które czasem potrafią nas zranić... Ale i tak Cię kocham, za Twoją dobroć, ufność i nieustającą wiarę w świat... Choć bywa czasem okrutny to nie poddajesz się i nie odwracasz się plecami...choć czasem przez swoją wrażliwość masz ochotę uciec i się schować, przeczekać... Wiedz, że w każdej chwili, w każdej podjętej decyzji, jestem tu i Cię wspieram... A konsekwencje z tych mniej trafnych decyzji łagodzę na tyle na ile potrafię...

Jesteśmy jednością. Ja i Ty, my obie... Odwzajemnij tą miłośc... współpracuj bardziej ze mną, a zajdziemy na sam szczyt razem, złączonę w nieskończonej miłości i mądrości, którą czerpię z nieskonczonej mądrości wszechświata...

Zawsze wiesz co masz zrobić, tylko nie zawsze masz odwagę by to zrobić i boisz się konsekwencji, wiem, że mnie słyszysz w tych ważnych kwestiach... w tych mniej istotnych zagłuszasz mnie... trochę szkoda, bo czasem wychodzą z tego różne sytuacje, które chwilowo zakłócają Nasz spokój... ALe nie przejmuj się, one pomagają Ci się rozwijać. A Nasz rozwój jest przecież najważniejszy...

Czasem nie rozumiesz, ja czasem też nie... nie mam wpływu na wszystko co nas spotyka... czasem stajemy na czyjejś ścieżce w jakimś konkretnym celu, który nie jest naszym celem... ale trzeba to zaakceptować, takie są zasady. Wiem, że to też rozumiesz.

Nie umiem Ci w tym momencie wskazać granic... gdzie sięga mój zasięg a gdzie zaczyna się reszta... Możliwe, że to w 100% nasz zasięg, ale jeszcze głębszy, taki do którego nie mamy podglądu dla naszego dobra... a może to zasięg bardziej zewnętrzny... Choć będąc jednością z wszechświatem trochę ta teoria nie pasuje;).

W każdym razie, jesteśmy tu obie, świadoma i krucha Ty i wszechmocna ja zależna od Ciebie. Musimy dbać o siebie, w każdym momencie robić wszystko dla naszego dobra! Bo w całej naszej wspaniałości zasługujemy na wszystko co najlepsze...

Nie chcę widzieć smutku na Twojej twarzy, ani trosk, ani nienawiści, ani zawodu... Niech zawsze gości na niej usmiech, radość, szczęście, pomyślność i miłość do świata. Wtedy i ja będę szczęśliwa.

Ja Cię kocham, pamiętaj o tym! I Ty mnie kochasz...i ja to wiem.

Wszystko będzie wspaniale... ZIRDO DRILPA

04 lutego 2012   Komentarze (1)
filozoficzne   moje schizy  
< 1 2 3 4 5 ... 12 13 >
Paradiz | Blogi