zachwiana równowaga
Czasem tak bywa, że nie jest idealnie. Coś się wydarzy + coś innego i jakoś się to tak dziwnie poukłada, że humor się mimo wszystko psuje. Ciekawa zależność, że zawsze w takim przypadku jest w to zaangażowany samiec heh. Jestem zła na siebie znów, że pozwalam na to. Dziwna sytuacja... Jestem tak zamotana, że nawet ciężko opisać... Chodzi o tego Ruska, co o nim wspominałam jakiś czas temu. Ostatnio często u mnie bywa. Od zawsze wzbudzał mieszane emocje (co ważne - EMOCJE). Najpierw się na niego wkurzałam a potem cieszyłam, że go widzę.... Jest coraz gorzej, bo coraz bardziej go lubię, on jest coraz bliżej i też daje mi do zrozumienia, że nie jestem byle kim, ale nie daje nic więcej. Nie wiem czy jest na tyle ślepy i głupi by nie widziec (skoro twierdzi, że jest takim świetnym obserwatorem, a ja mówię, co prawda w żartach ale wprost ...) czy widzi i prowadzi jakąś wyrafinowaną grę by chronić swoje zadufane w sobie zapewne zranione, bądź na pewno pozornie niedostępne ego, przed jaką kolwiek bliskością... Zamyka się w świecie analiz, próbując odgrodzić się od ludzi, których zewsząd przyciąga. Egoista, choć probuję sprawiać odwrotne wrażenie przez przysługi. Boi się bliskości. Prawdziwej. Ale dla każdego jest pozornie bliski i kochany. Dusza towarzystwa, powszechnie lubiany. Wszędzie musi być najlepszy, wszystko potrafi. Wydaje mu się, że wie jak żyć.... Próbuję zamknąć moje rosnące przebudzenie w klatce, próbować to kategoryzować, obliczać i szukać dziury... To dla mnie dziwne przeżycie. Zetknięcie czystych emocji i odczuć i wrażeń i czegość eteryczniego i niesamowitego (let's call it female energy) z pure marsian energy, left brain analytics... Tak się po prostu nie da... Czuję, że chce mi odebrać coś co dopiero tworzę.
Poza sferą duchową i naszą rażącą przeciwnością... Chcę go. Stwarza iluzję pokazuje obraz, który mogę mieć a tak na prawdę nie mogę, pojawia się a tak na prawdę jest niedostępny. Jest przy mnie a wydzwania do innich lasek, ciągle mówi o innych jakby mnie nie widział... Jestem zazdrosna i boli mnie to a tak na prawdę nie mam o co być zazdrosna bo nic nie ma między nami. Czy na pewno mnie nie dostrzega czy to gra? Nie mogę się w tym odnaleźć... Jego zachowanie i rosnąca bliskość bez bliskości boli mnie coraz bardziej... Boję się z nim pogadać szczerze. Wiem, że jest dla mnie destruktywny ale też wiele mi daje. Chyba. Nie wiem co robić.
PS. Waga się nie zmienia... Jem po około 1200-1500 kcal w miarę poprawnie, ćwiczę i chuj... Ciało się co prawda ujędrniło ale tylko tyle. To nie motywuje...
Dodaj komentarz