Poszukiwania Duchowe
Ostatnio mam "wene" na na poszukiwania duchowe. Dawno nie miałam. Od hm liceum. Kiedyś interesowałam się psychotroniką w różnym stopniu... Od dziecka, jeszcze wewczesniej podstawówce... Nwm skąd mi się to wzięło, po prostu było... Widocznie prześwity praktyk z poprzednich wcieleń;)).
Ludzie śmiali się ze mnie jak coś na ten temat mówiłam. Że świr jestem itd. To było irytujące... ich ograniczone umysły nie widzące oczywistego... Wtedy powstało marzenie "połączyć psychotronikę z nauką, żeby ciemnota skumała". Myślałam, że to niemożliwe...pare lat później badam czynność bioelektryczną w trakcie różnych aktywnośći mózgu u ludzi, czytam na ten temat i widzę, że jest wiele osób takich jak ja, wiele dowodów naukowych. Nie doceniałam nauki, która tak szybko idzie do przodu! Bardzo mnie to cieszy. I spełniam dziecęce marzenie :).
Jednak ostatnio ta potrzeba wróciła. Poznałam (w teorii) wiele dróg, obejrzałam wiele oczami obiektywnego obserwatora, naukowca, myśliciela, analizatora. Znam metody, znam konstrukcje, znam zasady działania (oczywiście w ograniczonym stopniu;) i ciągle ucze się dalej).
Dowiedziałam za dużo, widziałam z kilku stron na raz jedna sprawę, uważałam pewne rzeczy za płytkie, bo idea jest prostsza i po co ją komplikowac.... widziałam drogi, ale nie mogłam żadną póść...
Ostatnio zrozumiałam ile tracę! Po co rozumieć, skoro nie możesz tego przeżyć?
Te najprostsze rzeczy są właśńie najtrudniejsze dlatego ludzie ubierają je w opowieści, rutuały, instrukcje... Trzeba znależć jakąś, najbardziej odpowiednią dla siebie drogę i pójść śladem upiększeń i utrudnień, bo to one wpływają na wyobraźnię i kierują umysł w stronę ciekawych dosnań i przeżyć.... Kiedyś uważałam, że to dla ludzi słabszych, którzy nie widzą oczywistego i potrzebują takich udziwnień... Nadal tak uważam, ale widze, że też się do nich (jak zdecydowana większość) zaliczam.
Ostatnio potrzeba duchowego rozwoju rośnie, myślę nawet o przewodniku duchowym...tylko gdzie taką osobę znaleźć? Dla mnie musiałaby to być na prawdę otwarta osoba, nie wierząca ślepo w jakiś nieistotny rytuał tylko potrafiąca dopasować drogę do osoby i do tego co chce/może/powinna osiągnąć... Właściwie to jestem otwatra na pójście którąś z tych dróg, nawet dziwnych, bo wiem, że może to obudzić pokłady energii i otworzyć umysł na to co do tej pory było niewidzialne.
Przez wizualizację i wyobraźnię, która jest najlepszym narzędziem do rozwoju mózgu, można wpłynąć i wytrenować pewne partie mózgu i podnieść aktywność płata skroniowo-ciemieniowo-potylicznego, na tyle, żeby świadomie kontrolować pewne czynności, co wiąże się z przeżywanie zjawisk tzw mistycznych... A w praktyce można o wiele więcej, bo oprócz mózgu jest jeszcze energia, na którą można nauczyć się wpływać...
Chciałabym zobaczyć co niewidzialne, poznać nieznane, odkryć tą energię i nauczyć się na nią wpływać....
A co do "ciemnych" ludzi, o których wspomniałam na początku. Oni nie widzą... ale mają swoją drogę, bez niewidzialnego i energii, zwykły przyziemny świat, który daje im szczęście i w nim się realizują. Ja szanuję każdego, każdą drogę, bo każda jest inna. Szkoda tylko, że nabijają się z tej drugiej części... Ale tacy zawsze będą. Kiedyś nabijali się z Kopernika i Kolumba... To co nieznane przeraża i niektórzy nie chcą tego przyjmować do wiadomości. Z resztą, jakiś Amerykanin odkrył, że duchowość i anty-duchowość generuję różnica w jednej zasadzie we wzorze pewnego genu (VMAT) (pisałam już o tym;)). ALE, OKAZAŁO SIĘ, ŻE MOŻNA ŚWIADOMOŚCIĄ WPŁYWAĆ NA GENY (Polecam wykłady amerykańskiego biologa, Bruce'a Lipton'a, prowadzi je w bardzo przystępny dla laików sposób)...
Ja staram się poznać to czego nie znam. I od strony naukowej i od strony praktycznej. Ciekawe czy znajdę przewodnika w mojej drodze....
Dodaj komentarz