moja prywatna samotność
Witam ponownie:)
Wypadałoby opowiedzieć coś o sobie na początek...
Jestem typem samotnika, ambitna, uparta, wymagająca, ze zdolnościami artystycznymi i zapędami filozoficzno-psychologicznymi. O szerokich zainteresowaniach od neudofizjologi przez fotografie, makijaż po psychotronikę. Cenię przede wszystkim piękno. Staram się rozwijac duchowo i emocjonalnie... Wszystko co robie służy ułatwieniu sobie życia i osiąganiu szczęścia i spokoju psychicznego. Przez ten moj prawie ćwierć wiekowy żywot przewinęło się wiele różnych myśli i sposobów na osiąganie wyżej wymienionego stanu...zazwyczaj skutecznych. Jednak ciągle czegoś brakuje... I są w życiu takie chwile, kiedy przychodzi chwila smutku, słabości, ale najgorsze co można zrobić to się nad sobą użalać! Lubie doły i przeszkody, bo wzmacniaja osobowość, lubie z nich wychodzić i je pokonywać...choć czasem bywa ciężko...
Co do mojej samotności...od kiedy pamiętam, od kiedy się ujawniła, walczyłam z nią za wszelką cenę. Uciekałam od niej. Męczyłam sie w towarzystwie, do którego nie pasowałam, zdobywałam chłopaków i trwałam w związkac bez miłości. Wychodziłam z adoratorami, których miałam w dupie dla samego wyjścia... By znów nie usłyszeć "Czemu w piątek wieczór siedzisz w domu? Nie idziesz na dyskotekę z przyjaciółmi?". Stereotypy...pieprzone stereotypy, a ja głupia za nimi idąca, przejmująca się tym co myślą inni. Jak każdy szukająca akceptacji. Ale to kiedyś. Ostatnio wydawać by się mogło, że pojawiła sie we mnie odrobinka nowej energi, rosne w siłe prosze Państwa (odpukać by nie zapesać;)). I wiecie co? Ostatnio odkryłam, że lubie moja samotność. Najzwyczajniej w świecie lubie spędzać czas sama ze sobą. Sprawia mi przyjemność siedzenie w domu i słuchanie muzyki, taniec przed lustrem i mój zestaw ćwiczeń, zakupy ze mną i kawa mrożona w ładnej kafejce, spacery po plaży, podziwianie nieba, morza, przyrody...tylko ja i moje myśli...:).
Do czasu aż nie znajdę osoby, z którą spędzanie czasu będzie mi sprawiało równie wielką przyjemność, będę go spędzać sama ze sobą. Bo tak. Bo lubię, bo tak postanowiłam. Bo po co znów kogoś w sobie zakochać a potem męczyć się i próbowac zerwać przez pół roku... Bo po co męczyć się wśród ludzi, przy których nie czuję się swobodnie, przy których nie jestem sobą...
Do spełnienia, w tym momencie, potrzebuję pracy i pieniędzy. Niezależność finansowa, samochód to jest to co da mi teraz najwięcej radości...
Jeśli ktoś już zrobił ten wysiłeki doczytał do końca to proszę o jakiś komentarz:)
Pozdrawiam
Pozdrawiam wszystkich.
Samotność...tak chyba czasem wychodzi na dobre. Przynajmniej dowodzi tego że jesteśmy pogodzeni sami ze sobą i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie.
Blog zapowiada się miło więc pewnie jeszcze tu zajrzę....tymczasem poczytam jeszcze i pozdrowię serdecznie.
Pozdrawiam cieplutko i życzę wiele powodzenia :)
Dodaj komentarz