moja historia wiary
W ostatniej notce pisałam o religii, pisałam też, że po napisaniu tej pracy straciłam wiarę. Obiecałam również, że napiszę moją historię.
Jestem osobą bardzo otwarta na wiedzę różnego typu, zawsze ciekawiły mnie rzeczy niezwykłe. Jako dziecko byłam bardzo związana z Bogiem, widziałam nawet czasem kawałki nieba, czy słyszałam śpiew aniołów... Raz nawet odwiedził mnie anioł, chyba nie musze pisać, że było to niezwykłe zdarzenie... Chodziło o zawarcie przyjaźni z Bogiem, (2 tyg wczesniej modlilismy się o to na rekolekcjach). I oto przybył, jasny, wielki, ciepły, wspaniały wysłannik Boga, który chce sie ze mna przyjaźnić... Taaak to było niesamowite. Od tamtej pory nie miałam Boga, Pana, itd...miałam Przyjaciela:). I było mi z tym mega dobrze, żyliśmy sobie w zgodzie, ja byłam dobrym człowiekiem a On spełniał każdą moją prośbę. Na prawdę! Czasem o coś poprosiłam i otrzymywałam to niemal natychmiast... Często ogarniało mnie wtedy "bezgraniczne szczęście" bez powodu i ogólnie mi się powodziło. Nie czułam sie samotna bo miałam Jego, nie bałam się bo wiedziałam, że czuwa nade mną...
Dorastałam, docierała do mnie nowa wiedza, interesowałam się coraz bardziej psychotroniką, potęgą podświadomości, buntowałam sie przeciw klerowi, miałam wielu znajomych ateistów no i na koniec zainteresowanie neurofizjologią... Ambicja by połączyć naukę z parapsychologią, by to wytłumaczyć, by inni też spostrzegli wspaniałość możliwośći naszego umysłu... Wszystko to spowodowało, że coraz bardziej oddalałam się od Boga. Po napisaniu tej pracy było apogeum mojej nie-wiary.
Jednak nie trwało to długo. Potwierdziły się słowa z mojej pracy; człowiek potrzebuje wierzyć. Było mi źle bez tego. Ale nie łatwo było znów zacząć...Choć mi się udało odnowić w jakimś stopniu przyjaźń z Bogiem, to nie wyglada to tak samo...bo wciąż pozostało zwątpienie gdzieś w środku i ciągle nurtujące mnie pytanie: Czy mechanizmy w mózgu odpowiedzialne za odczuwanie wrażań mistycznych są stworzone przez Boga by Go odczuwać, czy czujemy to ponieważ akurat takie mechanizmy wykształciły sie w drodze ewolucji?...
Jako przyszły naukowiec potrafie wytłumaczyć wiele rzeczy z zakresu psychotroniki czy religii. Doszłam jednak do wniosku, że nie jest w sumie ważne jak i dlaczego (choć mnie to ciekawi;)), ale ważne jest to, że jesteśmy w stanie robić i czuć pewne rzeczy, niesamowite, interesujące i zadziwiające...i na tym należy się skupić. Nauczyć je osiągać (wszystko jedno jakim sposobem i jaką drogą) i cieszyć się idącą za tym przyjemnościa... Umysł ludzki, wiara ma ogromną, niewyobrażalna siłe i należy z niej korzystać.
I Stand Alone
With his blood upon my hands
Where sat the warrior the poet
Now lie the fragments of a man
Jeśli mówisz o Bogu...nie wiesz czy jest czy nie, ale lepiej wierzyć, że jest na wypadek gdyby był;)
Z wiary(jakiejkolwiek)(nie mówię o religii)są same korzyści i ma ogromną moc. I jest po to by ułatwiać sobie życie. Ludziom łatwiej wierzy się w coś czy kogoś niż w siebie...
Nie ważne w co wierzysz, ważne czy jest ci z tym dobrze w życiu.
A jak uwierzysz w coś czego wg Ciebie nie ma to to coś już będzie, bo nadasz temu czemuś moc dzięki swojej wierze...
ech muszę kiedyś napisać osobna notkę o wierze :)
e
Dodaj komentarz