aktualizacja noworoczna
Wydarzenia dni ostatnich pobudziły we mnie refleksyjne myśli, tak więc postanowiłam coś tu skrobnąć... Tymbardziej, że od ostatniego wpisu minął aż rok!
...postanowiłam najpierw przeczytać to co już tu jest...i jakoś straciłam wene...jak w jednej notce skrócić cały rok wraz z przemyśleniami?
Może od końca... Schudłam. 6kg. Ale zaczynam się ostatnio obżerac słodyczami i martwię się o moją silną wolę i dalsze trzymanie diety... Lepiej wyglądam, ludzie to zauważaja. Ale jeszcze parę kilo musi zejść.. tak z 8 ;). Myślę, że jak na mnie to ogromny wyczyn i duży krok do przodu w rozwoju osobistym, że mi się udało... 2 miesiące aż się pilnowałam... Święta i Sylwester w Holandii popsuły wszystko... Ale postaram się naprawić ;).
Właśnie. Wczoraj wróciłam z Holandii. Zaprosił mnie mój były, siedzi tam już 2 lata...Ten były, przez którego bałam się zaangażować w jakąkolwiek znajomość z obawy przed podobnymi kwasami... heh. O dziwo było miło (oczywiście musielismy się przynajmniej raz pokłócić (i poprzedni, ale tego nie pamiętam bo za dużo wypiłam w sylwka), ale poza tym miło spędziłam czas, poczułam wdzięczność dla niego i nawet zaczął mi się podobać. Ale żebyśmy mogli być razem o ile to kiedykolwiek możliwe musi jeszcze minąć trochę czasu. Już teraz jest lepiej. Jesteśmy obije dojrzalsi, ale jeszcze niewystarczająco... Zauważyłam u niego progres na plus, ale jeszcze niewystarczający. U mnie podobnie, jeszcze dałabym się wciągać w kwasy i poczucie winy.. jeszcze za wczesnie... Poza tym nie czuję się przy nim sobą, ciągle jestem spięta i boje się czy nie powiem czegoś na co zaraz naskoczy tym swoim pretensjonalnym tonem... Z resztą i tak nic by z tego nie było bo ja tu on tam... Dobrze. A w przyszłości? Jeśli wystarczająco do siebie dojrzejemy.... kto wie... ot taka refleksja na świeżo ;)
Co do samców..co wczesniej, wcześniej był Sebastian. Poznany w nietypowy sposób, 6 lat młodszy słodki ogarnięty chłopiec. Był zakochany, ja zauroczona przez moment... Było miło przez jakiś czas, ale się bezboleśnie skończyło.
Była jeszcze mała miłostka do nieatrakcyjnego ćpunka heh. Ale mnie wzięło :D, ale mi przeszło na szczęście dośćszybko;). Ale też było miło ;).
Aaa i w wakacje była przygoda z niemcami :D. Takie małe spełnienie marzenia ;). Troszkę imprezowałam...
A tak w ogóle to wiekszość wakacji spędziłam w łóżku bo rozwaliłam sobie paskudnie nogę i nie mogłam chodzić:/
Trochę fociłam, malowałam, zarabiałam w sezonie. Ale bez większego progresu w tej kwestii... Magistra zdałam, doktorat zaczęłam, szukam tematu w obrębie moich zainteresowań...
Takie tam moje zycie ;)
Wracając do Holandii... Dużo mi dała ta podróż. Poszerzyła horyzonty... Pojawiła się myśl w mojej głowie. Tak nagle nie wiem skąd i dlaczego... - "pojedź do Gwatemali". Czemu tam? Nawet nie słyszałam wcześniej o tym kraju, nawet nie wiedziałam gdzie jest na mapie... Ale musiałam sprawdzić bo myśl staje się coraz silniejsza... Ogólnie chciałabym podróżować... Zwiedzać, przy okazji rozwijać duchowo, kulturowo i emocjonalnie.
Do wszystkiego podchodzę z większym dystansem...ciekawe jak długo...
Jestem na świezo po powrocie, więc jeszcze nie mam wyklarowanych myśli. Odezwę się za jakiś czas jak to nastapi ;)
Dodaj komentarz